?>

Wykładowca na 3 uniwersytetach


Wykładowca na trzech uniwersytetach (PF)

Amerykański naukowiec jest stymulowany do ruchliwości zawodowej, do pracy w różnych ośrodkach, zespołach – a zajmowanie się różnymi problemami jest uważane za wielką zaletę. Osiągnięcia naukowe Amerykanów, prestiż ich uniwersytetów, skala innowacyjności potwierdzają, że sposób amerykański warto naśladować.

Moja droga zawodowa jest amerykańska – zarówno ze względu na jej początek (studia specjalizacyjne na Uniwersytecie Waszyngtońskim), jak i ze względu na wspomnianą „ruchliwość” zawodową.

Według rankingu szanghajskiego Uniwersytet Waszyngtoński to 16. najlepszy uniwersytet na świecie w 2020 r. Gdybyśmy brali pod uwagę tylko stomatologię, to zajmowałby czwarte miejsce na świecie! Jego potęgę czułem już w 1995 r., gdy przyjechałem na rozmowę kwalifikacyjną. Było dżdżysto i chłodno, a mimo to od razu poczułem, że jeśli mam gdzieś robić specjalizację z ortodoncji, to tylko tu. Klasa wykładowców, dokonania zespołu, atmosfera i prestiż robiły wrażenie!

Praca na Akademii Medycznej w Lublinie, bezpośrednio po powrocie z USA, pozwoliła mi z jednej strony zastosować wiedzę zdobytą w Stanach Zjednoczonych w leczeniu polskich pacjentów, z drugiej – przygotować pracę doktorską opartą na moim własnym pomyśle badań. Doktorat obroniłem w 1999 r. (promotor: prof. A. Komorowska), nieco później został on opublikowany po angielsku.

Praca w Instytucie Matki i Dziecka w Warszawie to było duże wyzwanie. Uświadomiłem sobie wówczas, z jak wieloma problemami muszą zmagać się dzieci z wadami wrodzonymi twarzy (głównie z rozszczepem wargi i podniebienia) oraz ich rodzice. Instytut Matki i Dziecka był i jest ciekawą instytucją badawczo-leczniczą, a tzw. zespół rozszczepowy, czyli grupa specjalistów leczących dzieci z wadą rozszczepową twarzy, należał do jego najbardziej interesujących jednostek. Stosowany tam protokół leczenia był unikalny na skalę światową i budził zaciekawienie innych ośrodków. Ówczesna szefowa zespołu – prof. Z. Dudkiewicz – pragnęła porównać naszą metodę leczenia z metodami uważanymi za najlepsze na świecie. Rozpoczęliśmy wtedy, tzn. w latach 2007–2009, kilka projektów badawczych. Część z nich trwa do dzisiaj, co świadczy o stopniu ich trudności.

Jednym z głównych prekursorów nowoczesnej ortodoncji w krajach leżących za żelazną kutyną, czyli w byłych państwach komunistycznych, jest prof. Milan Kaminek. To zapewne pierwszy ortodonta z kraju komunistycznego, który wyjechał na Zachód (do Danii) pod koniec lat 60., aby wyspecjalizować się w leczeniu ortodontycznym. Przez ostatnie 30 lat prowadził niezliczone ilości kursów, w tym w Polsce. Na Uniwersytecie Palackiego w Ołomuńcu, gdzie prof. Kaminek pracuje, wielu Polaków robiło specjalizację lub doktoraty.

 

Jego otwartość, życzliwość i duża wiedza są znane wszystkim ortodontom w Polsce. Owoce mojej wieloletniej współpracy z prof. Kaminkiem to z jednej strony projekty naukowe (np. badanie wzrostu i rozwoju twarzy), a z drugiej – tytuł profesora nadany mi przez prezydenta Republiki Czeskiej w 2016 r. Wzbudza on moją szczególną dumę, bo najprawdopodobniej jestem pierwszym lekarzem w historii, który doświadczył takiego zaszczytu!

Uniwersytet im. Radbouda w Nijmegen w Holandii to międzynarodowa ekstraklasa w ortodoncji. Gdy po raz pierwszy wszedłem do budynku Wydziału Stom

atologii, zaskoczyła mnie olbrzymia przestrzeń, jaką zajmowała Klinika Ortodoncji. Dopiero po jakimś czasiedowiedziałem się, że twórcą Wydziału był ortodonta, prof. Frans van der Linden. Dzieląc budynek na potrzeby różnych klinik, był on nieco stronniczy na korzyść własnej specjalności.

Przyszłość usprawiedliwiła go – rozwój ortodoncji pod kierunkiem prof. van der Lindena oraz jego następczyni, prof. Anne Marie Kuijpers-Jagtman, był fantastyczny. Laboratoria, w których pracowano nad biologicznymi aspektami przesuwania zębów, prace nad obrazowaniem 3D czaszki czy badania kliniczne nad skutecznością leczenia ortodontycznego równych wad zgryzu uczyniły z Kliniki Ortodoncji jednego z kilku światowych liderów w specjalności. Praca na tym uniwersytecie, zwieńczona obroną

drugiego doktoratu w 2011 r. (promotor: prof. Kuijpers-Jagtman), była bezcennym doświadczeniem na wielu płaszczyznach. Kontakt ze światową elitą pokazał mi m.in., że nie mam się czego wstydzić! Pasja i pracowitość są najważniejsze. Zaproszenie na Uniwersytet Berneński w Szwajcarii przyszło, gdy byłem jeszcze w Holandii. Któż by odmówił?

Z polskiej perspektywy część Zachodu mówiąca językami germańskimi wydaje się zbliżona. Miasta oczywiście różnią się architekturą, ale wydaje się, że ludzie są na podobnym luzie. Dopiero po jakimś czasie zdałem sobie sprawę z różnic między Holandią i Szwajcarią. Położenie geograficzne wpłynęło na rozwój holenderskiego dynamizmu. Holendrzy przez stulecia pływali po morzach, handlowali ze światem, wysyłali i przyjmowali ludzi i idee. Szwajcaria jest górską twierdzą z niewielką ilością bogactw naturalnych. Mimo to – a może właśnie dlatego – Szwajcarzy potrafili stworzyć państwo znakomicie zorganizowane, sprawne i skuteczne. Są może mniej dynamiczni od Holendrów, ale równoważą to ich wyważenie i uprzejmość. Jest to widoczne zwłaszcza wtedy, gdy śledzi się ich wewnętrzne dyskusje na temat wyzwań przyszłości.

Według wspomnianego wyżej rankingu szanghajskiego Wydział Stomatologii Uniwersytetu Berneńskiego zajmuje 17. pozycję wśród najlepszych stomatologii na świecie w 2020 r. Jestem dumny, że i moja praca, i moi doktoranci, i moje publikacje przyczyniły się do tego wyniku!

Uniwersytetu Jagiellońskiego nie trzeba nikomu przedstawiać – to marka znana każdemu. Bycie profesorem na UJ to wielki zaszczyt. Zwłaszcza jeśli wiąże się z możliwością realizacji bardzo interesujących badań, zarówno klinicznych, z udziałem pacjentów, jak i nieklinicznych, dotyczących np. zastosowania sztucznej czyJuż w 2021 r. rozpoczniemy badania nad VR/AR. Zapewne wszyscy uczestnicy tego międzynarodowego projektu nie mogą się doczekać początku!